piątek, 20 listopada 2015

Co wymyśliła moja ciotka?

(fragment opowiadania)

Tymczasem trawniki zmieniały się coraz bardziej. Nawet kiedy w dzień zostały starannie zagrabione i wyrównane, przez noc zmieniały się w pofałdowane i zryte, z ziemią na wierzchu.
Moja ciotka nie miała zamiaru sprawdzać, kto obgryza trawniki. Zupełnie jej to nie interesowało. Którejś nocy postanowiła się przejść, żeby wypróbować nowe kalosze. Zamierzała poskakać w nich po kałużach, a nie chciała, żeby sąsiedzi zepsuli jej przyjemność z takiej zabawy (sami nie mieli kaloszy i mogliby dokuczać mojej ciotce z zazdrości!). Zdążyła wskoczyć w jedną z kałuż, kiedy usłyszała obok siebie intrygujące mlaskania i chrumki. W pierwszej chwili moja ciotka pomyślała, że te nowe kalosze są cudowne: nie tylko pozwalają pięknie rozchlapywać wodę, ale jeszcze wydają ciekawe dźwięki, nawet kiedy stoi się w miejscu.
Mlaskania nie ustawały. Nagle tuż przy mojej ciotce rozległo się zakłopotane chrząknięcie.
- Przepraszam, czy mogłabyś się odrobinę przesunąć? – zapytał dzik z ubłoconym ryjkiem. Moja ciotka posłusznie zrobiła dwa kroczki i wytrzeszczyła oczy.
- Czyli to ty ryjesz w trawnikach?
- Nic podobnego! – obruszył się dzik. – Przyszedłem z rodziną na obiad!
Dopiero teraz moja ciotka zobaczyła stadko zadowolonych z siebie warchlaczków i pilnującą ich dyskretnie lochę. Pokiwała im ręką na przywitanie. Dziki w odpowiedzi pomachały ogonkami i zajęły się skubaniem trawy.
- Może przyniosę pomidorową? – zaproponowała moja ciotka. – Zostało mi jeszcze pół garnka.
- Za pomidorową dziękuję – skrzywił się lekko wciąż uprzejmy dzik. – Ale jeśli miałabyś małą łopatkę…

(tekst pochodzi z niepublikowanego tomiku Co wymyśliła moja ciotka - zaplanowanej drugiej części zbiorku A moja ciotka)

środa, 11 listopada 2015

Od A do Z (Fundacja Dobry Dom, Bielsko-Biała)

opracowanie i reżyseria: Jan Chmiel
muzyka i piosenki: Tomasz Zieliński

(bardzo krótki fragment tekstu)

Krowa, co miała kopyta i dzwonek
kiedyś kupiła królewską koronę.
Kiedy ją tylko włożyła na głowę
zaraz poczuła się tak jak królowe.

Krowa-królowa, krowa-królowa
i odtąd w oborze krowa rządzić może.
Krowa w koronie, krowa w koronie,
kury jej słuchają, króliki i konie.



zdjęcia z archiwum Biblioteki Śląskiej

sobota, 15 sierpnia 2015

Dziecinada 2015 - piracka

(fragment)
PIRATKA
(...)
Mówić mogą bardzo dużo!
Co ja powiem – to powtórzą!

(Piratka mówi, papugi powtarzają)

Wszystkie drrrrrrogie skarrrrrrrrrby świata
- wszystkie drogie skarby świata
mają trrrrrrrrrrafić do pirrrrrrrrrrrata
- mają trafić do pirata
skarrrrrrby mi oddddajcie, prrrroszę
- skarby mi oddajcie, proszę
bo was zarrrrrrraz wypatrrrrrroszę
- bo was zaraz wypatroszę
Kto nie odda skarbu, wrzaśnie
- kto nie odda skarbu, wrzaśnie
bo go wystraszymy strasznie!
- bo go wystraszymy strasznie
(wszyscy straszą minami)

KAPITAN
Stop, stop, ja już się przyznaję.
Mam tu różne skarby z bajek.
Wasz PRZYPADKIEM też znalazłem.
Nie miej mi, piracie, za złe…

(Dziecinada - wielkie święto dzieci organizowane cyklicznie w ramach Chorzowskiego Teatru Ogrodowego, połączone z warsztatami plastyczno-teatralnymi)

zdjęcia: Radek Ragan

niedziela, 29 marca 2015

Lekcje

Chodziły do szkoły mrówki
i ciągle miały wymówki,
by nie odrabiać zadań.

A to że ślimak winniczek
w sekundę zjadł im dzienniczek,
a to że deszcz znowu pada.

Wołały nauczycielki:
- Co z was wyrośnie? Serdelki?
Narzekał na mrówki pająk.

A mrówka z mrówką do spółki
siedzą i gładzą czułki.
I dalej nie odrabiają.

Dlaczego rzadko widzicie
mrówkę, jak pisze w zeszycie,
choć łażą po kartkach niektóre?

Bo mrówki - tak to się składa -
nie odrabiają zadań,
ponieważ nie mają biurek.

środa, 11 marca 2015

Obiad

Były u mnie dwa niedźwiedzie
na obiedzie.
Popatrzyły na mnie jak na danie
i mi zadały pytanie
z podejrzliwym wyrazem pyska:

- To obiadu nie podaje się w miskach?

I wsadziły mnie do miski, i na stół.
To pomyślcie, jakby każdy z was się czuł.

I jeszcze zaczęły komentować moje udźce.
I się rozglądały, gdzie są sztućce.
Wtem odezwał się bardziej uprzejmy:
- Jeszcze ciepłe... Lecz może podgrzejmy?

Przysunęły się do mnie kawałek,
lecz na szczęście nie miały zapałek.
Wreszcie poszły. Jeden minę miał wściekłą.

Ja zostałam.
No to mi się upiekło.

środa, 18 lutego 2015

Pogoda

W konkursie przyznano nagrody
dla pogody.
Słońce dostało nagrodę za to, że świeci i grzeje.
Za zawiewanie nagrodę dostały zawieje.
Chmury za to, że się zmieniają, gdy się patrzy na nie.
Wiatr dostał nagrodę za wianie.
Deszcz za to, że w padaniu wszystkich szkoli
(i jeszcze nagrodę specjalną od parasoli).
Mróz za kwiatki na szybach i szczypanie w nosy,
a rześki chłód nad ranem - za kropelki rosy.
I nikt nie mógł powiedzieć: - Szkoda,
że ominęła mnie nagroda
i przyglądać się smętnie z oddali,
bo wszyscy wygrali.

A potem wszyscy z przejęciem
zrobili sobie wspólne zdjęcie,
bo mieli do dumy powody.

A prezenter powiedział, że to mapa pogody.

sobota, 14 lutego 2015

Kredki

Pewien kret myślał, że kredki to małe krety,
więc pognał z prędkością rakiety
do prezydenckiego gabinetu.

I wrzasnął: - Protestuję w imieniu wszystkich kretów!
I gryząc prezydenta w ramię,
zawołał, że kredki się łamie,
a ostatnio wyjaśnił mu wujek,
że te złamane kredki się temperuje,
że się nimi rysuje po papierze,
a przecież tego nie zniesie żadne zwierzę.

Łzy kretowi zaczęły lecieć z pyska,
wykrzyknął, że kredki się mocno przyciska,
a gorsze od wszystkiego do tej pory
jest to, że kredki mają - podobno - różne kolory.

Sekretarka akurat była zajęta,
więc prezydent poprosił wiceprezydenta,
żeby mu przyniósł kredki.
I ten przyniósł. Setki.
I wtedy kret tak szybko jak wszedł
wykopał przy prezydenckiej stopie
kopiec.
Zawołał: - To kredki to nie są małe krety?
O rety!

I uciekł, wystawiając pięty.
A prezydent odtąd jest bardzo zajęty.
A czym? Nie dowiecie się sami.

Kolorowankami.

środa, 11 lutego 2015

A moja ciotka (opowiadania)

Muza SA 2015.






Od wydawnictwa:

Powieść A moja ciotka to niezwykle dowcipna propozycja dla starszych dzieci. Chyba każde dziecko chciałoby mieć taką ciotkę: zwariowaną, pomysłową, zawsze skorą do żartów i zabawy, przypominającą dorosłą Pippi Langstrumpf. Bywa marzycielką i milionerką, lata w kosmos, śpiewa z piratami i walczy na poduchy. Jedno jest pewne: taką ciotką można się chwalić.
Dzięki dużym literom i krótkim rozdziałom książka sprawdzi się świetnie jako pomoc w nauce czytania.

link do strony wydawnictwa: http://muza.com.pl/ksiazki-edukacyjne-i-interaktywne/1949-a-moja-ciotka-izabela-mikrut-9788377589069.html

recenzje:
sukcespisanyszminka
parenting
ksiazki-moim-okiem
farma-zony
mamaczyta
qlturka
pomyslowamama
ksiazkinaczacie
ksiazeczkinaszejtrojeczki
Ryms


wtorek, 3 lutego 2015

Szpieg

Jeden sprytny szpieg
przebrał się za śnieg.

Biały od stóp do kołnierza
najpierw padał, potem leżał.

Odgarniali go łopatą,
a szpieg nic nie mówił na to.

I wyglądał szpieg
naprawdę jak śnieg.

Starał się do tego stopnia,
że zamarzał albo topniał.

Czasem w ramach niespodzianki
przejechały po nim sanki.

Bo dobrze ten szpieg
mógł udawać śnieg.

Podziwiały też sąsiadki,
jego bardzo ładne płatki.

W końcu - i to niesłychane -
został nasz śnieg-szpieg bałwanem.

niedziela, 18 stycznia 2015

Słoń w pomponie

Idzie drogą słoń w pomponie.
hop hop hop
Podskakuje, jak to słonie.
hop hop hop
Idzie, śmiejąc się do kaczek.
hop hop hop
A na słoniu pompon skacze.
hop hop hop

Mówi łąka i podwórko,
hop hop hop
że słoń lekki jest jak piórko.
hop hop hop
Słoń ma dietę z samych warzyw,
hop hop hop
tylko pompon dużo waży.
hop hop hop

Tu fikołek, tam fikołek.
hop hop hop
Nagle - łup! - słoń wleciał w dołek.
hop hop hop.
Wstał i idzie w swoją stronę.
hop hop hop
Guz mu rośnie pod pomponem.
hop hop hop

Gdy gdzieś słoń w pomponie hasa
hop hop hop
patrz pod nogi na tych trasach.
hop hop hop
Poobijasz się szkaradnie,
hop hop hop
kiedy w dół po słoniu wpadniesz.
hop hop hop

środa, 7 stycznia 2015

Mruczanka

Siedziało dwóch profesorów, czegoś się z książek ucząc.
I jeden drugiego spytał: - Kolego, czy mrówki mruczą?
Lecz pierwszy tego nie wiedział, ale nie stracił ducha
i powiedział radośnie: - Chodźmy, kolego, posłuchać.

Usiedli przy mrowisku i, tęskniąc do poduszek,
zaczęli kombinować, czy mrówkę drapać w brzuszek,
czy może dać jej przysmaki, czy mówić, że jest wspaniała -
co mają zrobić właściwie, by mrówka zamruczała.

A przy nich się zebrało mrówek dość spore grono.
I to grono wrzeszczało, że mrówki są pod ochroną,
że to mrowisko dla mrówek, że nie chcą tu profesorów,
żeby profesorowie mrówkom nie psuli humoru,
że jest przy mrowisku o dwóch profesorów za dużo
i że z nich straszne gapy, więc pewnie zaraz coś zburzą,
a mrówkom brakuje czasu na naprawianie szkód.

Wrzeszczały na profesorów, jedna im wlazła na but
i warczała okrutnie ze wzrokiem jak bazyliszek.

Wstał profesor, przyznając: - Ja nic, kolego, nie słyszę.

I poszli razem powoli do profesorów w gości.

A mrówki?
Mrówki w mrowisku mruczały sobie z radości.

sobota, 3 stycznia 2015

Obrazek

Mama czasami dziwne ma plany.
Chciałam obrazek przybić do ściany.
Pytam, czym przybić, gromkim okrzykiem,
mama zza ściany woła, że dzikiem.

Mam w ręce młotek, śrubokręt, kleszcze,
a dzika nie mam. Pytam raz jeszcze
i z takim samym dziwnym wynikiem,
bo mama woła: - Przybij go dzikiem!

A że zależy mi na obrazku,
biegiem po dzika lecę do lasku.
Patrzę - są dziki (sto) na polanie.
Więc mówię, że mam do nich pytanie.

Mówię do dzików (i do ich rodzin),
nie wiem, czy któryś pomóc się zgodzi.
Aż jeden z dzików, brudny jak sadza,
podchodzi, mówiąc, że on się zgadza.

Lecę do domu z dzikiem w objęciach,
jak nim coś przybić - nie mam pojęcia.
A mama woła (dzikim okrzykiem):
- Przecież mówiłam: przybij gwoździkiem!

Nie mam na żadnej ścianie obrazka,
lecz dzik po domu łazi. I mlaska.