Jeden sprytny szpieg
przebrał się za śnieg.
Biały od stóp do kołnierza
najpierw padał, potem leżał.
Odgarniali go łopatą,
a szpieg nic nie mówił na to.
I wyglądał szpieg
naprawdę jak śnieg.
Starał się do tego stopnia,
że zamarzał albo topniał.
Czasem w ramach niespodzianki
przejechały po nim sanki.
Bo dobrze ten szpieg
mógł udawać śnieg.
Podziwiały też sąsiadki,
jego bardzo ładne płatki.
W końcu - i to niesłychane -
został nasz śnieg-szpieg bałwanem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz