wtorek, 1 marca 2011

Trójgłowa królowa (bajka niepublikowana)

(fragment)

NAUCZYCIEL
Każdy smok jest mądrzejszy od ciebie. Takiego głupiego jedzenia żaden nie ruszy.

RYCERZ
Wolę być głupi, ale żywy, niż mądry i zjedzony.

NAUCZYCIEL
Dosyć gadania, ćwiczymy atak na smoka. Ja będę smokiem (wkłada czapkę smoka, Rycerz nie patrzy, zajęty gmeraniem z boku, przy pasku)

RYCERZ
Przepraszam bardzo, miecz mi się zahaczył (grzebie)

NAUCZYCIEL (stłumionym głosem)
Długo jeszcze? Duszno tu trochę!

RYCERZ (szamoce się bardziej)
Nie, nie, już! (nie może odhaczyć)

NAUCZYCIEL
No, zaatakuj mnie!

RYCERZ (spogląda na Nauczyciela i wrzeszczy przerażony)
Aaaa!
(Nauczyciel puka się w głowę)

RYCERZ
Może najpierw ci pogrożę?

NAUCZYCIEL (zrezygnowany)
Dobrze. Tylko tak, żebym się wystraszył.

RYCERZ (szuka po kieszeniach kartki z groźbami i czyta sztucznie, co chwilę patrząc na widownię): Wstrętny smoku! Zaraz zgi zgni zginiesz! Zrobię z ciebie marmoladę! O, to dobre, lubię marmoladę, taką z wiśni i żeby była bardzo słodka, ale żeby ze smoka, to nie przepadam. (wraca do kartki). Drżyj teraz!
(w trakcie tej przemowy Nauczyciel zrezygnowany macha ręką wychodzi)
(Rycerz podnosi głowę znad kartki)
Działa! Wystraszył się i uciekł! No to po co mi miecz?

(śpiewa)
Wszystkie smoki z okolicy
przepłoszę, przepłoszę w mig.
Kiedy idę po ulicy,
to ucieka smok i dzik.


Każdy smok
wpadnie w szok,
kiedy mój usłyszy krok.