Siedziało dwóch profesorów, czegoś się z książek ucząc.
I jeden drugiego spytał: - Kolego, czy mrówki mruczą?
Lecz pierwszy tego nie wiedział, ale nie stracił ducha
i powiedział radośnie: - Chodźmy, kolego, posłuchać.
Usiedli przy mrowisku i, tęskniąc do poduszek,
zaczęli kombinować, czy mrówkę drapać w brzuszek,
czy może dać jej przysmaki, czy mówić, że jest wspaniała -
co mają zrobić właściwie, by mrówka zamruczała.
A przy nich się zebrało mrówek dość spore grono.
I to grono wrzeszczało, że mrówki są pod ochroną,
że to mrowisko dla mrówek, że nie chcą tu profesorów,
żeby profesorowie mrówkom nie psuli humoru,
że jest przy mrowisku o dwóch profesorów za dużo
i że z nich straszne gapy, więc pewnie zaraz coś zburzą,
a mrówkom brakuje czasu na naprawianie szkód.
Wrzeszczały na profesorów, jedna im wlazła na but
i warczała okrutnie ze wzrokiem jak bazyliszek.
Wstał profesor, przyznając: - Ja nic, kolego, nie słyszę.
I poszli razem powoli do profesorów w gości.
A mrówki?
Mrówki w mrowisku mruczały sobie z radości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz