Raz lis
napisał list.
Lis list napisał
do lisa.
A w liście napisał: "Lisie,
zrób coś, bo nudzi mi się".
I pod tym się podpisał
("Lis").
I wysłał list do lisa.
I zaraz po tym pod cisem
listonosz spotkał się z lisem
i wręczył mu ten list.
Lis czyta - i nagle gwizd.
To gwizdał oczywiście
ten lis, co nudził się w liście.
I woła zaraz do lisa:
- Chcę, żebyś mi odpisał!
Więc lis list pisze niedługi:
"Mnie też. Lis. (ten drugi)".
Listonosz idzie pod cis,
tam czeka już pierwszy lis
z kitą jak ruda tęcza.
Listonosz mu list już wręcza.
Lis z listem biegnie pod tuje,
czyta i odpisuje.
A jemu znowu - kolega.
A ten listonosz - to biega.
"Co słychać?" "Nic" "U mnie też."
"To co robimy?" "Co chcesz".
"Na przykład?" "No... może... coś".
Listonosz wtem wrzasnął: - DOŚĆ!
Lecz - zgodnie ze swoim fachem,
zaraz wziął lisa pod pachę,
pod drugą drugiego lisa
(pierwszemu ogon ciut zwisał).
I zaraz tam lisa z lisem
posadził ładnie pod cisem,
wygładził im kity obie
i rzecze: - Gadajcie sobie.
Czy dobrze zrobił? Co proszę?
Przecież jest LIStonoszem.
A lisy? A nasze lisy
dalej miewają kaprysy:
- Co słychać?
- Cóż, drogi lisie...
właściwie to... nudzi mi się.
czwartek, 13 grudnia 2012
czwartek, 18 października 2012
Krowy
Jechał samochód ciężarowy
autostradą.
A w samochodzie były krowy.
Całe stado.
I dziwne było to jedynie
w zdarzeniu całym,
że dwie siedziały sobie w kabinie.
I kierowały.
Więc mój kierowca blady mnie pyta
ze strachem w głosie
jak kierownicę trzymać w kopytach
(choć kopyt osiem).
I czy nie lepiej byłoby krowie
przeżuwać trawę
na jakiejś łące albo przy rowie.
Przy szosie nawet.
I tak się pyta, a krowy jadą
zadowolone
i ich jedyną na szosie wadą
jest ryk klaksonem.
Nikt nie zakaże tak jeździć krowie,
gdy ta się uprze.
A że znów głupią bajkę opowiem?
Bywały głupsze.
autostradą.
A w samochodzie były krowy.
Całe stado.
I dziwne było to jedynie
w zdarzeniu całym,
że dwie siedziały sobie w kabinie.
I kierowały.
Więc mój kierowca blady mnie pyta
ze strachem w głosie
jak kierownicę trzymać w kopytach
(choć kopyt osiem).
I czy nie lepiej byłoby krowie
przeżuwać trawę
na jakiejś łące albo przy rowie.
Przy szosie nawet.
I tak się pyta, a krowy jadą
zadowolone
i ich jedyną na szosie wadą
jest ryk klaksonem.
Nikt nie zakaże tak jeździć krowie,
gdy ta się uprze.
A że znów głupią bajkę opowiem?
Bywały głupsze.
poniedziałek, 15 października 2012
Bębenek
Co to? Co to? Bum i bam.
Czy to bęben bębni sam?
To nie szelest ani szum.
Coś tu robi bam i bum.
Bum i bam
tu i tam.
Ja to znam!
To tam-tam.
Rano się przyjrzałam mamie
jak siadała przy tam-tamie.
Teraz słyszy ludzi tłum,
że wciąż mama robi bum.
Tu jest mama, tam-tam tam.
A ja swój bębenek mam.
Rytm już prawie znam na pamięć.
Zagram mamie na tam-tamie.
Bum i bam
tu i tam.
Ja to znam!
To tam-tam.
Tata, jak się domyślacie,
grać chce teraz na tat-tacie.
Czy to bęben bębni sam?
To nie szelest ani szum.
Coś tu robi bam i bum.
Bum i bam
tu i tam.
Ja to znam!
To tam-tam.
Rano się przyjrzałam mamie
jak siadała przy tam-tamie.
Teraz słyszy ludzi tłum,
że wciąż mama robi bum.
Tu jest mama, tam-tam tam.
A ja swój bębenek mam.
Rytm już prawie znam na pamięć.
Zagram mamie na tam-tamie.
Bum i bam
tu i tam.
Ja to znam!
To tam-tam.
Tata, jak się domyślacie,
grać chce teraz na tat-tacie.
wtorek, 9 października 2012
Bajka o wężu
Dziś
się
bajka
o wężu
ukaże,
a
to
wiedzą
od dawna
pisarze,
i
też
każdy,
kto
ze słów
coś
utka,
że
ta
bajka
nie
może
być
krótka.
Gdy
się
bajka
o
wężu
ukaże,
sprawdza
wąż,
czy
jest
w jego
rozmiarze,
a
do
tego
dość
długi
ma
kijek.
Zaraz
sprytnie
wśród
zwrotek
się
wije.
Każdy
wąż
taki
dziwny
ma
nawyk,
że
mu
tekst
służy
też
do
zabawy
i
się
cieszy
ów
wąż
niesłychanie,
kiedy
wije
się
zdanie
za
zdaniem.
To
dla
węża
przyjemność
jest
duża,
więc
mu
bajkę
specjalnie
wydłużam.
Niech
w dwudziestu
się
mieści
zeszytach
i
niech
wąż
ją
wciąż
czyta
i
czyta.
się
bajka
o wężu
ukaże,
a
to
wiedzą
od dawna
pisarze,
i
też
każdy,
kto
ze słów
coś
utka,
że
ta
bajka
nie
może
być
krótka.
Gdy
się
bajka
o
wężu
ukaże,
sprawdza
wąż,
czy
jest
w jego
rozmiarze,
a
do
tego
dość
długi
ma
kijek.
Zaraz
sprytnie
wśród
zwrotek
się
wije.
Każdy
wąż
taki
dziwny
ma
nawyk,
że
mu
tekst
służy
też
do
zabawy
i
się
cieszy
ów
wąż
niesłychanie,
kiedy
wije
się
zdanie
za
zdaniem.
To
dla
węża
przyjemność
jest
duża,
więc
mu
bajkę
specjalnie
wydłużam.
Niech
w dwudziestu
się
mieści
zeszytach
i
niech
wąż
ją
wciąż
czyta
i
czyta.
czwartek, 6 września 2012
Świat
Kiedy raz wszedł żuk na blat,
myślał, że to cały świat.
Więc świat przeszedł wzdłuż i wszerz,
a i potem w poprzek też.
A gdy z brzegu był, to zbladł,
myśląc, że się skończył świat.
Nadgryzł świat ten, robiąc test,
uznał, że świat z drewna jest
i że - choć inaczej czuł -
świat wygląda tak jak stół.
I do domu wrócił żuk,
a tam go zapytał wnuk,
kiedy do pokoju wpadł:
- Co widziałeś?
- Cały świat!
myślał, że to cały świat.
Więc świat przeszedł wzdłuż i wszerz,
a i potem w poprzek też.
A gdy z brzegu był, to zbladł,
myśląc, że się skończył świat.
Nadgryzł świat ten, robiąc test,
uznał, że świat z drewna jest
i że - choć inaczej czuł -
świat wygląda tak jak stół.
I do domu wrócił żuk,
a tam go zapytał wnuk,
kiedy do pokoju wpadł:
- Co widziałeś?
- Cały świat!
piątek, 10 sierpnia 2012
Słonie na pontonie (bajki rymowane)
WAM 2012.
Od wydawnictwa:
Słonie na pontonie to zabawne, pełne wyobraźni i fantazji historyjki napisane wierszem. Świetne pióro, ogrom humoru spotęgowany ilustracjami Jacka Siudaka sprawiają, że choć lektura jest przeznaczona dla dzieci, dorośli z przyjemnością będą ją czytać swoim pociechom.
link do strony wydawnictwa: http://e.wydawnictwowam.pl/tyt,64245,Slonie-na-pontonie.htm
recenzje:
pannazuzanna
granice
doosiemnastu
ksiazeczki-synka-i-coreczki
Od wydawnictwa:
Słonie na pontonie to zabawne, pełne wyobraźni i fantazji historyjki napisane wierszem. Świetne pióro, ogrom humoru spotęgowany ilustracjami Jacka Siudaka sprawiają, że choć lektura jest przeznaczona dla dzieci, dorośli z przyjemnością będą ją czytać swoim pociechom.
link do strony wydawnictwa: http://e.wydawnictwowam.pl/tyt,64245,Slonie-na-pontonie.htm
recenzje:
pannazuzanna
granice
doosiemnastu
ksiazeczki-synka-i-coreczki

środa, 4 lipca 2012
[bajka w zbiorku] Książki dla małych i dużych. Wiersze o zwierzętach
piątek, 25 maja 2012
Zabawa w morzu /// Świat zabawek (kolorowanki)
Wilga 2012.
Od wydawnictwa:
Nadszedł czas na czytanie i kolorowanie! Oto książeczka, którą można pomalować wiele razy - dzięki dołączonym do niej czterem magicznym kredkom. Ta wspaniała zabawa może trwać bez końca!
link do strony wydawnictwa: https://sklep.gwfoksal.pl/zabawa-w-morzu-kolorowanka.html,
https://sklep.gwfoksal.pl/swiat-zabawek-kolorowanka.html
Od wydawnictwa:
Nadszedł czas na czytanie i kolorowanie! Oto książeczka, którą można pomalować wiele razy - dzięki dołączonym do niej czterem magicznym kredkom. Ta wspaniała zabawa może trwać bez końca!
link do strony wydawnictwa: https://sklep.gwfoksal.pl/zabawa-w-morzu-kolorowanka.html,
https://sklep.gwfoksal.pl/swiat-zabawek-kolorowanka.html
piątek, 4 maja 2012
Strasznie trudne wierszyki (bajki logopedyczne)
Skrzat 2012.
Od wydawnictwa:
Żonglerka słowem, humor, cudowny absurd i zaskakujące puenty, a przy tym wyzwanie postawione małemu i dużemu czytelnikowi: „przeczytaj i nie połam języka” – to wszystko znajdziecie w Strasznie trudnych wierszykach, które mistrzowsko zinterpretował Maciej Stuhr.
"Ta książeczka to zbiór humorystycznych wierszyków, które mogą wzbogacić warsztat logopedy, nauczyciela czy rodzica i ułatwią dzieciom w młodszym wieku szkolnym opanowanie trudnej sztuki ładnego i poprawnego mówienia. Mogą również zostać wykorzystane do ćwiczeń dykcyjnych nad udoskonalaniem techniki pięknego i poprawnego mówienia, czytania i opowiadania".
Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna nr 2 w Krakowie
link do strony wydawnictwa: http://www.skrzat.com.pl/index.php?p1=pozycja&id=1219&tytul=Strasznie-trudne-wierszyki
do posłuchania
ilustrator: Olga Reszelska
lektor: Maciej Stuhr
kategoria wiekowa: 4–9
ISBN: 978-83-7437-779-9
Format: 200x190 mm
Objętość: 36 str.
Oprawa: miękka szyta
Dodatkowe atuty książki: CD Audio
recenzje:
czytajki
pannazuzanna
slowemmalowane
poleczkazmigdalami
ksiazeczki-synka-i-coreczki
dziecipoznan
agnesscorpio
juliaorzech
ksiazkozaur
achychyzksiazka
zaczytani
domowybajzel
wytworyczarnejsztuki
Od wydawnictwa:
Żonglerka słowem, humor, cudowny absurd i zaskakujące puenty, a przy tym wyzwanie postawione małemu i dużemu czytelnikowi: „przeczytaj i nie połam języka” – to wszystko znajdziecie w Strasznie trudnych wierszykach, które mistrzowsko zinterpretował Maciej Stuhr.
"Ta książeczka to zbiór humorystycznych wierszyków, które mogą wzbogacić warsztat logopedy, nauczyciela czy rodzica i ułatwią dzieciom w młodszym wieku szkolnym opanowanie trudnej sztuki ładnego i poprawnego mówienia. Mogą również zostać wykorzystane do ćwiczeń dykcyjnych nad udoskonalaniem techniki pięknego i poprawnego mówienia, czytania i opowiadania".
Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna nr 2 w Krakowie
link do strony wydawnictwa: http://www.skrzat.com.pl/index.php?p1=pozycja&id=1219&tytul=Strasznie-trudne-wierszyki
do posłuchania
ilustrator: Olga Reszelska
lektor: Maciej Stuhr
kategoria wiekowa: 4–9
ISBN: 978-83-7437-779-9
Format: 200x190 mm
Objętość: 36 str.
Oprawa: miękka szyta
Dodatkowe atuty książki: CD Audio
recenzje:
czytajki
pannazuzanna
slowemmalowane
poleczkazmigdalami
ksiazeczki-synka-i-coreczki
dziecipoznan
agnesscorpio
juliaorzech
ksiazkozaur
achychyzksiazka
zaczytani
domowybajzel
wytworyczarnejsztuki

czwartek, 12 kwietnia 2012
Co się kryje w cieniu (picture book, niepublikowany)
piątek, 30 marca 2012
Koparka
A jedna koparka
raz kopnęła Marka.
Niby to drobnostka,
ale – boli kostka.
Obolały przecież,
kopnął ją w odwecie.
To nieprzemyślane,
bo kopnął kolanem.
Jest rzeczą okropną:
boli, choć on kopnął.
Marek w płacz (aż smarka),
śmieje się koparka:
żaden człek, koparki zdaniem,
nie zajmuje się kopaniem.
raz kopnęła Marka.
Niby to drobnostka,
ale – boli kostka.
Obolały przecież,
kopnął ją w odwecie.
To nieprzemyślane,
bo kopnął kolanem.
Jest rzeczą okropną:
boli, choć on kopnął.
Marek w płacz (aż smarka),
śmieje się koparka:
żaden człek, koparki zdaniem,
nie zajmuje się kopaniem.
piątek, 2 marca 2012
Optymista
A jednemu optymiście
raz na zimę spadły liście.
Myślał, że tak robią drzewa,
a za drzewo się nie miewał.
Trochę był tym zaskoczony,
więc za radą swojej żony
poszedł prosto do lekarza,
by zapytać, czy się zdarza
często ludziom to zjawisko.
Lekarz podszedł bardzo blisko,
osłuchiwał stetoskopem,
optymistę kopnął w stopę,
zrobił test mu na korniki,
przyznał, że tak nie miał z nikim.
Długo myślał nad diagnozą,
wreszcie orzekł: „Jest pan brzozą”.
I w zadumie nad nim zastygł –
„gdyby tak pan był iglasty...”
– dodał, całkiem już pobladły –
„to by igły nie opadły.
A tak wszystko, daję słowo,
tu przebiega prawidłowo.
Do leczenia się nie biorę”.
I popukał palcem w korę,
(delikatnie oczywiście)
mówiąc, że odrosną liście,
kiedy świat się zazieleni.
Więc już nie są tym zmartwieni
optymista razem z żoną.
I już w duszach im zielono.
I dodajmy przede wszystkim,
że na wiosnę znów miał listki.
Myślał, że tak robią drzewa,
a za drzewo się nie miewał.
Trochę był tym zaskoczony,
więc za radą swojej żony
poszedł prosto do lekarza,
by zapytać, czy się zdarza
często ludziom to zjawisko.
Lekarz podszedł bardzo blisko,
osłuchiwał stetoskopem,
optymistę kopnął w stopę,
zrobił test mu na korniki,
przyznał, że tak nie miał z nikim.
Długo myślał nad diagnozą,
wreszcie orzekł: „Jest pan brzozą”.
I w zadumie nad nim zastygł –
„gdyby tak pan był iglasty...”
– dodał, całkiem już pobladły –
„to by igły nie opadły.
A tak wszystko, daję słowo,
tu przebiega prawidłowo.
Do leczenia się nie biorę”.
I popukał palcem w korę,
(delikatnie oczywiście)
mówiąc, że odrosną liście,
kiedy świat się zazieleni.
Więc już nie są tym zmartwieni
optymista razem z żoną.
I już w duszach im zielono.
I dodajmy przede wszystkim,
że na wiosnę znów miał listki.
czwartek, 1 marca 2012
Król - bajka matematyczna
KRÓL
Król na głowie ma koronę,
a korony nienoszone
leżą sobie w magazynach.
Tu zagadka się zaczyna:
w pierwszym leży osiem koron
(osiem koron to dość sporo).
W magazynie z drugiej strony
leżą tylko dwie korony,
a w tym trzecim, w szafce z różą
jest pięć koron. I się kurzą.
Ile koron (z tą na głowie!)
król posiada? Kto mi powie?
(bajka pochodzi z niepublikowanego zbiorku bajek matematycznych Liczymy rymy)
Król na głowie ma koronę,
a korony nienoszone
leżą sobie w magazynach.
Tu zagadka się zaczyna:
w pierwszym leży osiem koron
(osiem koron to dość sporo).
W magazynie z drugiej strony
leżą tylko dwie korony,
a w tym trzecim, w szafce z różą
jest pięć koron. I się kurzą.
Ile koron (z tą na głowie!)
król posiada? Kto mi powie?
(bajka pochodzi z niepublikowanego zbiorku bajek matematycznych Liczymy rymy)
środa, 15 lutego 2012
Kot królem
Kot by się nadawał na króla,
ale króla nikt nie przytula,
nikt nie pyta, czy król chce śmietanę,
nikt nie słucha królewskich mruczanek,
król nie wskoczy ot tak w stadko wronie,
król nie może się zdrzemnąć na tronie,
król nie drapie się łapą za uchem,
król też nie wie, czy złapałby muchę,
król nie chadza własnymi drogami,
bo zabrania mu tak regulamin,
chociaż miałby król chęci aż dzikie,
nie umyje się własnym językiem,
nie zamiauczy na dworzan znienacka,
nie podkradnie kiełbaski czy placka
i nie futro ma a... gronostaje.
I dlatego mnie już się wydaje,
że kot by - gdyby chciał - mógł być królem,
lecz rozumiem, że nie chce w ogóle.
ale króla nikt nie przytula,
nikt nie pyta, czy król chce śmietanę,
nikt nie słucha królewskich mruczanek,
król nie wskoczy ot tak w stadko wronie,
król nie może się zdrzemnąć na tronie,
król nie drapie się łapą za uchem,
król też nie wie, czy złapałby muchę,
król nie chadza własnymi drogami,
bo zabrania mu tak regulamin,
chociaż miałby król chęci aż dzikie,
nie umyje się własnym językiem,
nie zamiauczy na dworzan znienacka,
nie podkradnie kiełbaski czy placka
i nie futro ma a... gronostaje.
I dlatego mnie już się wydaje,
że kot by - gdyby chciał - mógł być królem,
lecz rozumiem, że nie chce w ogóle.
środa, 8 lutego 2012
Chory muł
Pewien muł
źle się czuł,
więc mu mówi żona czule:
do lekarza idź, mój mule,
zamiast wybrać się na łączkę
sprawdź, czy dużą masz gorączkę.
Owiń i ogrzewaj uszka,
potem szybko idź do łóżka,
koc naciągnij aż po brodę,
wypij kubek mleka z miodem,
prześpij smacznie choć pół doby,
by przegonić precz choroby
i odzyskać swoje zdrowie.
Zresztą, lekarz wszystko powie.
Muł się wybrał do przychodni,
lekarzowi udowodnił,
że się czuje niczym robak
i to chyba jest choroba.
Lekarz, żeby go wyleczyć
wnet przepisał syrop z mleczy.
A do tego znów na tułów
dał mułowi okład. Z mułu.
źle się czuł,
więc mu mówi żona czule:
do lekarza idź, mój mule,
zamiast wybrać się na łączkę
sprawdź, czy dużą masz gorączkę.
Owiń i ogrzewaj uszka,
potem szybko idź do łóżka,
koc naciągnij aż po brodę,
wypij kubek mleka z miodem,
prześpij smacznie choć pół doby,
by przegonić precz choroby
i odzyskać swoje zdrowie.
Zresztą, lekarz wszystko powie.
Muł się wybrał do przychodni,
lekarzowi udowodnił,
że się czuje niczym robak
i to chyba jest choroba.
Lekarz, żeby go wyleczyć
wnet przepisał syrop z mleczy.
A do tego znów na tułów
dał mułowi okład. Z mułu.
wtorek, 31 stycznia 2012
Hrabina
Była sobie hrabina
idzie, patrzy – drabina.
Więc na drabinę – hyc.
Czas ucieka i płynie,
hrabina na drabinie
i nie dzieje się nic.
Może drabina być meblem,
lecz po co w meblu tym szczeble
i po co hrabina nań?
Na drzemki dobra drabina,
na początek i finał
i na spotkania pań.
Siedzi sobie hrabina,
znowu mija godzina,
nudno się robi więc.
Na drabinie hrabina,
aż drabina się zgina
i na podłogę – bęc.
Robi się niezłe kino:
hrabina pod drabiną,
aż unosi się kurz.
Gdy hrabinie ból minie
znów siądzie na drabinie,
bo to lubi i już.


projekt i wykonanie: Dobrusia Rurańska (projekt zaliczeniowy, ASP)
idzie, patrzy – drabina.
Więc na drabinę – hyc.
Czas ucieka i płynie,
hrabina na drabinie
i nie dzieje się nic.
Może drabina być meblem,
lecz po co w meblu tym szczeble
i po co hrabina nań?
Na drzemki dobra drabina,
na początek i finał
i na spotkania pań.
Siedzi sobie hrabina,
znowu mija godzina,
nudno się robi więc.
Na drabinie hrabina,
aż drabina się zgina
i na podłogę – bęc.
Robi się niezłe kino:
hrabina pod drabiną,
aż unosi się kurz.
Gdy hrabinie ból minie
znów siądzie na drabinie,
bo to lubi i już.


projekt i wykonanie: Dobrusia Rurańska (projekt zaliczeniowy, ASP)
wtorek, 24 stycznia 2012
Agrafka
Raz jedna agrafka urodziła syna
z pozłacanego drutu.
I ten syn marzył o wielkich czynach,
na przykład o głaskaniu mamutów.
I wierzył, że tak się kiedyś stanie,
tymczasem mama i nianie
wciąż go łajały za różne sprawki.
Jak to agrafki.
A że był mały,
to też pouczały:
– posprzątaj pokój,
– tylko się nie pokłuj!
Pytały: znasz jakichś królów? Wymień!
I kazały mu się zapinać w zimie.
I wtedy syn agrafki
zabierał swoje zabawki
i przez pętelkę z guzika
na cały dzień się wymykał.
A chociaż jeszcze był młody,
wyruszał – hen – po przygody.
Zabierał uśmiech i worek.
I wracał na podwieczorek.
z pozłacanego drutu.
I ten syn marzył o wielkich czynach,
na przykład o głaskaniu mamutów.
I wierzył, że tak się kiedyś stanie,
tymczasem mama i nianie
wciąż go łajały za różne sprawki.
Jak to agrafki.
A że był mały,
to też pouczały:
– posprzątaj pokój,
– tylko się nie pokłuj!
Pytały: znasz jakichś królów? Wymień!
I kazały mu się zapinać w zimie.
I wtedy syn agrafki
zabierał swoje zabawki
i przez pętelkę z guzika
na cały dzień się wymykał.
A chociaż jeszcze był młody,
wyruszał – hen – po przygody.
Zabierał uśmiech i worek.
I wracał na podwieczorek.
sobota, 14 stycznia 2012
Nosorożec
Do studni wpadł nosorożec
i lamentuje: O Boże,
kto mnie stąd wydostanie?
Po linie związanej w supły
bym wyszedł, gdybym był szczupły,
ach, po co jadłem śniadanie!
Kto wyciąganiem się trudni
dziś nosorożców ze studni?
Od teraz jem tylko twaróg!
Jak mam opuścić tę studnię?
Na zewnątrz wszak jest tak cudnie!
Niech mnie wyciągnie ktoś za róg!
Pytaj każdego zwierzęcia –
każde ma lepsze zajęcia
niż wizytować studnię.
Taki, co utknął na dłużej
też był już w literaturze
i wszyscy czekali aż schudnie.
I jutro będzie w gazecie:
Jak nosorożec mógł wlecieć?
I takie tam dywagacje.
W świat pójdzie o mnie opinia
i wszystkich się będzie obwiniać,
a tylko nie grawitację.
(bajki codzienne to wybrane bajki z cyklu publikowanego w latach 2011-2015 codziennie na stronie www.facebook.com/bajki.iza.mikrut)
i lamentuje: O Boże,
kto mnie stąd wydostanie?
Po linie związanej w supły
bym wyszedł, gdybym był szczupły,
ach, po co jadłem śniadanie!
Kto wyciąganiem się trudni
dziś nosorożców ze studni?
Od teraz jem tylko twaróg!
Jak mam opuścić tę studnię?
Na zewnątrz wszak jest tak cudnie!
Niech mnie wyciągnie ktoś za róg!
Pytaj każdego zwierzęcia –
każde ma lepsze zajęcia
niż wizytować studnię.
Taki, co utknął na dłużej
też był już w literaturze
i wszyscy czekali aż schudnie.
I jutro będzie w gazecie:
Jak nosorożec mógł wlecieć?
I takie tam dywagacje.
W świat pójdzie o mnie opinia
i wszystkich się będzie obwiniać,
a tylko nie grawitację.
(bajki codzienne to wybrane bajki z cyklu publikowanego w latach 2011-2015 codziennie na stronie www.facebook.com/bajki.iza.mikrut)
poniedziałek, 9 stycznia 2012
Pranie piranii
Raz dwie piranie robiły pranie,
a że zabrakło im wody w kranie,
jedna pirania na drugą zerka:
„Przyniesiesz wody? Choć pół wiaderka...
Możesz po drodze kupić też proszek.
Chcę zrobić pranie, bardzo cię proszę!”.
Druga pirania grozi jej palcem:
„Czy pranie robić musimy w pralce?
Wszak nam wspaniale może namoknąć,
gdy je wystawisz sobie za okno.
Po proszek to ja zaraz polecę,
ale my przecież mieszkamy w rzece...
Spodnie, skarpetki, bluzki z kołnierzem –
co się pobrudzi, samo się pierze,
bo być nie musi od prania specem
żadne ze zwierząt, które są w rzece”.
Lecz gdy prać zechcą – nikt nie zabrania.
Z tego się cieszy pierwsza pirania.
Martwi się, czyszcząc dwie plamy z gruszek:
„Gdzie ja to pranie teraz wysuszę?”.
(bajki codzienne to wybrane bajki z cyklu publikowanego w latach 2011-2015 codziennie na stronie www.facebook.com/bajki.iza.mikrut)
a że zabrakło im wody w kranie,
jedna pirania na drugą zerka:
„Przyniesiesz wody? Choć pół wiaderka...
Możesz po drodze kupić też proszek.
Chcę zrobić pranie, bardzo cię proszę!”.
Druga pirania grozi jej palcem:
„Czy pranie robić musimy w pralce?
Wszak nam wspaniale może namoknąć,
gdy je wystawisz sobie za okno.
Po proszek to ja zaraz polecę,
ale my przecież mieszkamy w rzece...
Spodnie, skarpetki, bluzki z kołnierzem –
co się pobrudzi, samo się pierze,
bo być nie musi od prania specem
żadne ze zwierząt, które są w rzece”.
Lecz gdy prać zechcą – nikt nie zabrania.
Z tego się cieszy pierwsza pirania.
Martwi się, czyszcząc dwie plamy z gruszek:
„Gdzie ja to pranie teraz wysuszę?”.
(bajki codzienne to wybrane bajki z cyklu publikowanego w latach 2011-2015 codziennie na stronie www.facebook.com/bajki.iza.mikrut)
Subskrybuj:
Posty (Atom)