piątek, 2 marca 2012

Optymista

A jednemu optymiście raz na zimę spadły liście.
Myślał, że tak robią drzewa,
a za drzewo się nie miewał.
Trochę był tym zaskoczony,
więc za radą swojej żony
poszedł prosto do lekarza,
by zapytać, czy się zdarza
często ludziom to zjawisko.

Lekarz podszedł bardzo blisko,
osłuchiwał stetoskopem,
optymistę kopnął w stopę,
zrobił test mu na korniki,
przyznał, że tak nie miał z nikim.
Długo myślał nad diagnozą,
wreszcie orzekł: „Jest pan brzozą”.
I w zadumie nad nim zastygł –
„gdyby tak pan był iglasty...”
– dodał, całkiem już pobladły –
„to by igły nie opadły.
A tak wszystko, daję słowo,
tu przebiega prawidłowo.
Do leczenia się nie biorę”.

I popukał palcem w korę,
(delikatnie oczywiście)
mówiąc, że odrosną liście,
kiedy świat się zazieleni.
Więc już nie są tym zmartwieni
optymista razem z żoną.
I już w duszach im zielono.

I dodajmy przede wszystkim,
że na wiosnę znów miał listki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz