Stanęły słonie
przy mikrofonie,
który akurat w dżungli tkwił.
Stoją jak skały.
Wtem tchu nabrały
i zatrąbiły ze wszystkich sił.
Zagrały słonie
całą symfonię.
Każdy słoń puszy się jak paw.
A w dżungli cisza.
Nikt ich nie słyszał.
Więc też nie było żadnych braw.
Wołają słonie:
- Występu koniec!
I się kłaniają w przód i w tył.
Nie ma słuchaczy.
Słonie w rozpaczy.
...
Mikrofon wyłączony był.
(bajki codzienne to wybrane bajki z cyklu publikowanego w latach 2011-2015 codziennie, a w późniejszych latach - od przypadku do przypadku - na stronie www.facebook.com/bajki.iza.mikrut)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz