Mówiła mi raz podróżniczka,
że dzieci się gdzieś, w pewnej wiosce,
nie uczą liczyć na patyczkach,
a liczą za to nosorożce.
W szkole do ręki biorą kredę...
mają obliczyć dwa plus siedem,
więc kredę na półeczkę kładą,
wołając nosorożców stado.
Te policzone były, te nie -
tak zgrabnie ćwiczy się liczenie.
Dla nosorożców to zabawa:
dają się liczyć i dodawać.
I chcę wyjaśnić tu nieśmiało
tym, co na wieść tę się oburzą,
że w wiosce jest patyczków mało,
a nosorożców za to - dużo.
Kto nie chce uczyć się liczenia,
ten zaraz prędko zdanie zmienia,
gdy dowiaduje się, że może
go za to ugryźć nosorożec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz